środa, 16 maja 2012

Part V

Miesiąc. Tyle czasu go nie ma. Nie odzywa się do mnie, nie dzwoni, nie widuje go nawet na mieście. Czuję jakbym coś straciła, mimo, że nie miałam nic. Ale w sumie miałam. Miałam  nadzieję, że może coś się poprawić w moim życiu. Byłam bardzo głupia wierząc w to. Był to nic nieznaczący w moim życiu epizod. Jest on w moim umyśle, jestem jednak pewna, iż już niedługo pozbędę się go stamtąd. 
Tutaj na pewno nie chodziło o uczucia. Po prostu w jakiś sposób mnie intrygował. Pociągała mnie jego tajemniczość. To wszystko.
Jedno co mnie teraz irytuje, to to, że popadam w rutynę. Spotkania z Jasmine, nauka, spotkania, nauka.. I tak w kółko. Patrick, mój najlepszy przyjaciel od piaskownicy, jest troszeczkę na mnie zły, że poświęcam mu zbyt mało czasu, ale obiecałam mu, że to się zmieni. Właśnie z tego powodu dzisiaj wieczorem idę z nim na imprezę. Mama , która niedawno po ostatnim moim widzeniu z Patrickiem wróciła do domu, nie miała nic przeciwko. Wręcz przeciwnie! Chciała, abym wyszła wreszcie z tego domu! Charles ostatnio patrzy na mnie innym wzrokiem. Bardziej jak na kobietę, niż na dziewczynkę, z którą bawił się w na placu zabaw. Nie wiem czy powinno mnie to cieszyć, czy też nie. Ale na pewno w jakiś sposób mi się to podoba. W końcu każda kobieta uwielbia adorację i lubi, gdy zwraca się na nią uwagę.
Patrick był u mnie o godzinie 2o. Gdy mnie zobaczył, nie wiem dlaczego, był bardzo zdumiony. Byłam ubrana w czarną, krótką sukienkę i miałam rozpuszczone swoje falowane włosy.
-Wyglądasz przepięknie - powiedział dając mi białą różyczkę.
-Mówisz to jakby to było dziwne. - Powiedziałam z udawanym wyrzutem w głosie. 
-No bo rzadko wyglądasz choćby ładnie.. - Popatrzył się na moją reakcję, a potem wybuchnął śmiechem.
-Bardzo śmieszne. - Dostał ode mnie kuksańca.
Całą drogę śmieliśmy się i żartowaliśmy jak to mieliśmy w zwyczaju. Patrick uznał, że koniecznie musi mnie poznać z gospodarzem. Podobno był to 'świetny człowiek z jeszcze lepszym poczuciem humoru'. Gdy go zobaczyłam szczęka mi opadła. To był sam Charles. Popatrzyliśmy na siebie wymownie. Miałam tysiące myśli w mojej głowie. Na najrozsądniejszą uznałam tą, która mówiła mi, żebym udawała przy Patricku, że wcale nie znam Charlesa. Kiedy mój przyjaciel nas przedstawił, stwierdził, że pójdzie po coś do picia. Zostałam z Charlesem sama. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czekałam, aż on coś powie. Należały mi się jakieś wyjaśnienia po tym wszystkim co się stało, ale nawet nie chciałam się o nie domagać. To by wyglądało jakby mi zależało. A jedyne na czym mi w tej chwili zależało, to to, aby zobaczył, że mam to wszystko gdzieś. Rozejrzał się. Wydaję mi się , że za Patrickiem, a potem powiedział:
-Będziemy mogli później porozmawiać? - Spytał ściszonym głosem.
-Ale o czym? Bo nie rozumiem.. O swoich zainteresowaniach, hobby..?
-Nie bądź ironiczna, proszę Cię. Nie rozumiesz mnie, moich powodów dla których tak po prostu wyszedłem.
-Tak, masz rację. Nie rozumiem. I nie wiem nawet czy chcę zrozumieć. 
-Nie mam pojęcia czy tego chcesz, ale pomyślałem,że należą Ci się wyjaśnienia.
-Dobrze pomyślałeś. Ale troszeczkę za późno. Nie ma o czym mówić.
-Jeżeli tak uważasz. Chciałem zachować się dobrze. Jak widać nie udało mi się.
-Mogłeś próbować się zachować OK, jak wychodziłeś po angielsku.
-Hm.. Rozumiem, że czujesz się odrzucona i to sprawia, iż jesteś teraz taka nieugięta..
Zaczęłam się śmiać na całe pomieszczenie, w którym byliśmy. W tym momencie przyszedł Patrick.
-Miałeś rację. On rzeczywiście ma niesamowite poczucie humoru! - Uśmiechnęłam się promiennie do jednego i drugiego.
Nie wiem czemu, ale Patrick objął mnie ramieniem, co sprawiło, iż poczułam się lepiej w tym towarzystwie. W tej chwili obiecałam sobie, że przez cały wieczór, a nawet noc będę się świetnie bawić. I to w otoczeniu najprzystojniejszych facetów. Do nich należał Patrick. Śmiałam się cały czas, nawet, gdy rzeczy  nie były śmieszne. Tańczyłam, nawet wtedy, gdy nienawidziłam danej piosenki. Przez chwilę zostałam sama. Kątem okiem zauważyłam, że Charles podchodzi do mnie, ale nagle ktoś inny porwał mnie do tańca. Nie mam pojęcia o co mu chodzi. Pierw mnie podrywa,a później robi jakąś dramatyczną scenę jak z filmu z Julią Roberts w roli głównej.. Od początku wiedziałam, że z nim jest coś nie tak. Było około godziny 0:0. Czułam się bardzo zmęczona. Stwierdziłam, że się czegoś napiję i usiądę. Z jednej strony widziałam Patricka, który rozmawia z jakąś szatynką, a w drugim końcu pokoju Charles z blondynką. Poczułam się przegrana. Wzięłam to głupie picie i wyszłam na zewnątrz, aby pooddychać świeżym powietrzem. Poczułam chłodny wiatr, uśmiechnęłam się. Wreszcie nie muszę go oglądać. Poczułam, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się i zobaczyłam człowieka z którym jeszcze niedawno tańczyłam. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Nie chciało mi się zbytnio z  nim rozmawiać. Nie miałam na to po prostu ochoty, ale przystojny był, to było trzeba mu przyznać. 
-Jesteś bardzo dobrą partnerką do tańca - zaczął konwersację ze mną.
-Nie tylko do tańca - zaśmiałam się, ale ze swojej głupoty. Flirtowałam z człowiekiem, którego nie znam i nie chcę nawet z nim rozmawiać. To oznacza, że właśnie w tej chwili włączyła się moja druga natura... 
-Czy to była jakaś propozycja? 
-Niczego nie sugerowałam mówiąc to.
Ktoś wyszedł przed główne drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam mojego byłego adoratora. Poczułam z oddali jego zapach i czułam jak powoli tracę głowę. Mimo tego nadal uważnie słuchałam swojego chwilowego towarzysza. Ale on właśnie postanowił iść do WC. Gdy tylko wszedł do środka, Charles podszedł do mnie. Poczułam jego bliskość jak wtedy, gdy leżeliśmy na mojej kanapie. Miałam świadomość, iż na swoim ciele mam lekkie ciarki. W tej chwili zaczęłam się zastanawiać czy ta zawziętość jest mi tak potrzebna.
-Podoba Ci się u mnie? Szkoda, że wcześniej nie miałaś okazji tu być.
-Jako kto? Jedna z Twoich panienek, którą wołasz, kiedy Ci się nudzi? Jakoś nie żałuję.
-Wiesz jaki jest Twój problem? Sama odpowiadasz sobie na pytania i nie zastanawiasz się nawet nad położeniem drugiej osoby. Może gdybyś miała trochę empatii udałoby się nam porozmawiać.
-To Ty powinieneś się zastanowić czy ja w ogóle chcę z Tobą rozmawiać.
-Gdybyś nie chciała, nie byłoby Cię tutaj teraz.
-Nie wiedziałam do kogo idę.
-A ja nie o tym mówię. Chodzi o to, że gdy się dowiedziałaś szalałaś tak, aby wszyscy mogli to zauważyć. Ale tu nie chodziło o wszystkich, tylko o mnie. Próbowałaś mi udowodnić, że jest w porządku i że wcale Cię to nie zabolało jak ja Cię potraktowałem. Za co niezmiernie mi przykro. Nie chciałem , abyś czuła się zawiedziona moją osobą. Dlatego wtedy odszedłem bez słowa, a nie dlatego, że miałem się potraktować jak Ty to ujęłaś 'jedną z moich panienek'.
-Nie wierzę w Twoje słowa.
-I znowu zachowujesz się bardzo roztropnie. Właśnie to w Tobie polubiłem najbardziej, słońce.
W tej chwili nie wytrzymałam. Od jego wszystkich słów zrobiło mi się niedobrze. Odwróciłam się. Kiedy jednak chciałam wylać polej wiadro na niego, on się do mnie zbliżył i delikatnie położył swój palec na moich wargach, próbując przekonać mnie do ciszy. Udało mu się. Spojrzałam w jego oczy tylko na chwilę. Już chciałam go opuścić, gdy on powiedział:
-Myślałem, że w ten sposób to dla Ciebie działam dobrze. Jednak, kiedy Cię zobaczyłem strasznie zatęskniłem. Wcześniej ciągle o Tobie myślałem, jednak nie miałem odwagi do Ciebie zadzwonić i przeprosić. Wiedziałam, jak bardzo się głupio zachowałam i miałem stu procentową pewność, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. Miałem rację. Ale nie mam Ci tego za złe. To tylko Ty możesz się gniewać na mnie. Teraz za pewno pójdziesz. A ja to zrozumiem. Zresztą zapewne już o mnie zapomniałeś. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze, bo na to naprawdę zasługujesz.
Patrzył mi głęboko w oczy. Powinnam teraz wyrwać się z jego uścisku i wejść do środka. Zabrać resztkę swoich rzeczy i poprosić, aby Patrick zabrał mnie do domu. Ale nie miałam już siły walczyć z samą sobą. Trzymał mnie w objęciach i na dobrą sprawę chciałam, żeby tak zostało. Nie wiem nawet w którym momencie, ale złapał mnie jeszcze mocniej odwrócił w kierunku balustrady, która właśnie teraz wbijała mi się w plecy i zaczął mnie namiętnie całować. I znowu te uczucie jakby świat nie istniał...

3 komentarze:

  1. Mega Zajebistość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz, możesz popracować trochę nad układaniem zdań i dobieraniem odpowiednich słów.
    W każdym razie bardzo fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia nie jest zła, choć to nie mój klimat. Są błędy językowe, ale to można bez problemy przećwiczyć. Ćwicz dalej, a masz szanse odnieść sukces.
    P.S.
    Proszę o kulturę w komentarzach.

    OdpowiedzUsuń