niedziela, 26 czerwca 2011

Part II

Byłam już w domu. Nie dałam mu się odprowadzić, mimo, iż nalegał. Nie wiedziałam o nim nic, także wolałam nie ryzykować. Myślałam cały czas o jednym. Właściwie to o dwóch rzeczach. Słowach Jasmine i Charlsie. Nie miałam pojęcia co robić. Z jednej strony słyszę od zaufanej osoby tak okropne rzeczy, a z drugiej myślałam co innego  i odniosłam inne wrażenie. Charles wydawał się naprawdę sympatyczny, szczery. No i inteligentny. Przynajmniej  jak wcześniej wspomniałam, odniosłam tylko takie wrażenie. Jedno mnie niepokoiło. Chciałam brnąć w to dalej. Nie ważne czy ja czy Jasmine miała racja. Jeżeli ja uważam słusznie, to byłabym naprawdę pocieszona. Jeśli jednak Jas chciałabym nawet udawać, że jest dobrze, aby  być tylko blisko niego. Przyciągał mnie jak magnez. Miałam silną potrzebę bycia koło niego. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że nie powinnam tyle o tym myśleć. Nie przejmować się. Nawet jak okaże się nie wiadomo kim, zawsze można mimo wielkiej chęci zerwać kontakt. Postanowiłam zadzwonić do mamy. Musiałam w końcu, co wieczór, aby się nie martwiła. Zadzwoniłam, porozmawiałam chwilę, udając najszczęśliwszą pod słońcem nastolatkę.  Pogadałam sobie z nią jakieś 15 minut, a potem wzięłam kąpiel, spakowałam się na następny dzień do szkoły i poszłam spać.
Popatrzyłam w lustro. Ledwo stałam nad umywalką. Moja twarz była cała mokra. Patrzyłam uważnie w swoje odbicie. Jakbym nie wiedziała kim tak naprawdę jestem. Badałam swoją twarz. Była jakby wystraszona, a przecież to był tylko kolejny koszmar z NIM w roli głównej. Kolejny sen, kolejny poziom strachu... Przed nim. Zwyczajne sny sprawiają, że boję się człowieka, którego właściwie nie znam. Najgorsze jest uczucie, że go potrzebuje. Jakbym go pożądała. To uczucie jakbym musiała spędzać, każdą minutę z nim. Musiał być ze mną. Zaczęłam bać samej siebie i tego jak zaczęłam w to wpadać bez żadnej kontroli... Zdecydowanie za szybko... Koniec rozważań. Była trzecia nad ranem. Musiałam iść z powrotem spać. Jutro jest dzień. Położyłam się. Próbowałam zasnąć.  Niestety wręcz tylko się turlałam po łóżku. Cały czas miałam w głowie sceny z kolejnego koszmaru. Więził mnie. Powiedział, że nigdzie mnie nie wypuści, bo mnie potrzebuje. Próbowałam się wyrwać z jego ramion. Na próżno. Zdarł ze mnie ubranie i powtarzał, że mnie pragnie. Nie pamiętam nawet w którym momencie się obudziłam.  Nie wiem nawet jak doszłam do łazienki... Nadal nie mogłam zasnąć, a była już godzina czwarta... Piąta... Szósta... I on cały czas w mojej głowie. Uczucie jakby... Szaleństwo. Walczyłam sama ze sobą i z własnymi myślami. W końcu wybiła godzina siódma. Pora wstawać i szykować się do szkoły. Jak zwykle, ubrałam się, zjadłam śniadanie, umyłam zęby i wyruszyłam do szkoły. Słuchałam muzyki z MP4, aby wręcz zagłuszyć myśli. Nie wiem czy to możliwe, ale próbować zawsze można.
Kiedy doszłam do szkoły, nigdzie nie widziałam Jasmine. Wydało mi się to nawet korzystne. Cztery pierwsze lekcje minęły mi całkiem szybko. Potem był lunch i spotkałam Jas. Zaczęła mnie wypytywać dlaczego mam zły humor. Mówiłam, że po prostu się nie wyspałam, co po części było prawdą. Po szkole znowu próbowała wyciągnąć mnie na spacer, ale nie miałam ochoty, mimo, iż rzeczywiście potrzebowałam towarzystwa. Po w miarę znośnym dniu wróciłam do domu. Potrzebowałam odpoczynku i to dużego. Niestety wcześniej musiałam posprzątać trochę w domu i odrobić lekcje. Zebrałam się w sobie i zaczęłam jak najszybciej robić te dwie rzeczy. Im szybciej zacznę tym szybciej skończę. Po pół godzinie ogarnęłam w sumie cały dom. Nie robię dużego bałaganu, także w sumie tylko ścierałam kurze i poodkurzałam dywany. Zadane też miałam mało. Na szczęście! Po zrobieniu wszystkiego zegar wskazywał na godzinę 16:44. Zadzwonił telefon. To był Charles. Zanim przemyślałam decyzję odebrania od niego telefonu, nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Witam piękna. - Odezwał się.
-Piękna? Pomyliłeś numery.
-Mama? - Zapytał z lekkim szokiem.
-Yyy.. Nie. Rosalie!
-No to co mnie wkręcasz? - Zaczęłam się śmiać. - Nie śmiej się. Myślałem już, że mama zacznie mnie oskarżać o różne dziwne rzeczy. Masz może ochotę na przejażdżkę? Zaproponowałbym znowu spacer, ale nie chcę być nudny.
-Przejażdżkę czym? Chcesz mnie gdzieś wywieźć, hmm? - Zapytałam całkiem szczerze.
-Motorem. Mam nadzieję, że nie boisz się jeździć.
-Nadzieja matką głupich, nie wiedziałeś? - Zaśmiałam się lekko. - Wolę raczej nie...
-To może coś zaproponujesz?
-Chcesz porobić mi do przodu ćwiczenia z chemii? - Na samą myśl się uśmiechnęłam.
-Oczywiście. Byłem bardzo dobry z chemii. - Powiedział wręcz z radością. Jasmine miała rację! To świr! On lubi chemię... - Gdzie mieszkasz? Przyjdę, jeśli pozwolisz za jakieś 20 minut.
Znalazłam się w kropce. Podać mu adres czy też nie. Mam noże w kuchni. Ciężkie wazony w salonie. W przedpokoju szczotki - z wielkimi kijami. A u siebie w pokoju paralizator. Rozłączyłam się. Chwilę potem wysłałam mu adres sms-em. Popatrzyłam się na siebie. Wyglądałam jak zmęczona życiem, trzydziestoletnia kura domowa. Musiałam szybko się zebrać w sobie i przez 20 minut się przyszykować. Nie wiem nawet dlaczego, ale chciałam właśnie dla niego wyglądać świetnie. Jakbym miała zamiar iść na podryw. Ubrałam zwykłą białą koszulkę na ramiączka i na to rozpiętą koszulę w niebieską kratę. Miałam nadal na sobie jeansy. Swoje włosy tylko przeczesałam i postawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam lekki nieład. Jeśli chodzi o makijaż... Pomalowałam tylko rzęsy i usta czerwoną szminką. Zostało mi pięć minut. Przyszykowałam ćwiczenie z chemii, choć pewnie i tak nie będzie nam potrzebne. Zapewne znowu będę wpatrzona w niego jak w malowidło. Usłyszałam dźwięk silnika przed moim domem. Wyjrzałam dyskretnie przez okno. Zdejmował właśnie kask. Szybko przejrzałam się w lustrze. Chwilę potem zapukał do drzwi. Próbowałam nabrać pewności siebie. Otworzyłam drzwi…
-----------------------------
Znowu do następnego Partu chcę widzieć przynajmniej 5 komentarzy! :D Niedługo stawka będzie większa :D

9 komentarzy:

  1. ej super ; ) bardzo fajna ta historia... wciaga ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.. Jakże nierozsądne jest zachowanie bohaterki i jakże realne w stanie zauroczenia.

    i tak uważam ze tu pasuje tylko jedno ;)

    ~ Kejsiątko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz nie moge sie doczekac dalszej czesci;]

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda ze urwalas w takim momencie ;p pisz szybko dalej bo strasznie wciaga ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm... Brak mi słów!! Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre ;)
    CO do zachowania racja - nierozsądne ale realne. ;D
    i chemia w cale nie jest taka zła! XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę się martwię o Rosalie... A co jesli ją zgwałci czy cos? >.<

    OdpowiedzUsuń
  8. Wciagajce !! Prosze o wiecej :D

    OdpowiedzUsuń