środa, 29 czerwca 2011

Part III

...i  po prostu uśmiechnęłam się do niego. Był ubrany w jeansy z dziurami, czarny T-shirt i miał na sobie skórzaną kurtkę. Na szyi jaśniał nieśmiertelnik. Jego włosy były ułożone w nieładzie oraz był lekko zarośnięty. Był nieziemsko przystojny. Wszedł za próg milcząc. Objął mnie lekko w pasie i czule pocałował w czoło jakbyśmy znali się od dawna.
-Witaj. - Wyszeptał i zwolnił uścisk. - Jak się miewasz? Mam nadzieję, że przyszedłem w samą porę.
-Jesteś akurat. Zdążyłam ze wszystkim i nie czekałam. Wejdź dalej. - Wszedł dalej rozglądając się po bokach. Był wyraźnie zainteresowany. - Mam ćwiczenie z chemii.
-Miałem problemy z chemią. - Byliśmy w salonie.
-Powiedziałeś, że byłeś  bardzo dobry. - Powiedziałam to z rozczarowaniem.
-Skłamałem. - Wyznał szczerze.
-Dlaczego? Jaki miałeś w tym cel?
-Musiałem tu być. Przepraszam, ale po prostu musiałem. Cały dzień walczyłem, aby tylko nie dzwonić, bo wiedziałem, że i tak nie odbierzesz, a ja będę rozczarowany, że będę wymyślał miliony powodów dla których byś mogła nie odebrać. Było mi trudno. Zaintrygowałaś mnie. - Trzymał w ręku moje zdjęcie z młodszych lat, które zdjął z półki, uważnie oglądając. - A przecież Cię nie znam. Nic o Tobie nie wiem. Nawet nie pasujesz do mojego świata.
-Skąd możęsz to wiedzieć? Jak sam powiedziałeś, nie znasz mnie, ani nic o mnie nie wiesz. Może właśnie pasuje wręcz idealnie. - Na te słowa zaśmiał się i podszedł do mnie, po czym odgarnął moją grzywkę i powiedział:
-Rosalie, znam świetnie swój świat. To wystarczy, nie sądzisz?
-Może i masz rację. Opowiedz mi o nim. Upewnijmy się. Taki mały kompromis. - Usiadłam na kanapie i gestem zaprosiłam go, aby usiadł obok mnie. Zerknęłam na zegar. Była dopiero godzina 17:40. Miałam jeszcze sporo czasu, żeby zadzwonić do mamy. Jakie miałam szczęście, że nikogo nie ma w domu i nikogo nie będzie! Charles  usiadł obok mnie. Spojrzał mi w oczy.
-Nie mogę o nim mówić. Może w dalekiej przyszłości.
-To opowiedz mi o sobie. Chcę wiedzieć - urwałam na chwilę i nabrałam powietrza - wszystko... Tak... Chcę wiedzieć wszystko.
-Nie chcesz . Wszystko to trochę dużo, nie uważasz? Tam są też te złe rzeczy, a Ty nie chcesz się rozczarować. Wiem to. Może Ty mi coś powiesz.
-Dlaczego nic nie chcesz powiedzieć? Nie wierzę aby były same złe rzeczy. Tak to przynajmniej odebrałam.
-To nie tak. Zresztą mówienie tylko tych dobrych rzeczy i pominięcie tych złe przypomina oszustwo. Opowiem Ci później. Chcę rozmawiać o Tobie. Fascynujesz mnie. Powiedz mi... Jakie są Twoje ulubione kwiaty?
-Herbaciane róże. - Byłam zbita z tropu. - Szczerze mówiąc  to myślałam ,że będzie chciał wiedzieć inne rzeczy. Mogę nawet powiedzieć, że pytania dotyczące bardziej historii mojego życia.
-Rosalie, ja dopiero się rozkręcam. - Uśmiechnął się swoim bajecznym uśmiechem. - Jakiej muzyki słuchasz?
-Zależy od humoru. Szczerze? Uwielbiam smęty i stare utwory.
-Od Guns'n'Roses po Chopina. Kocham utwory współczesnego pianisty koreańskiego, Yirumy.
Przez ponad godzinę zadawał mi pytania o ulubione kolory, miejsca. Potem zaczął zadawać inne pytania.
-Jakie masz największe marzenia? - Spytał.
-Po prostu chcę być szczęśliwa. Nie wiem co przyniesie przyszłość i nie mam zamiaru próbować na nią wpływać.
-A co z Twoimi rodzicami, rodzeństwem?
-Moi rodzice rozwiedli się. Tata ma nową 'dziewczynę'. Obecnie mama jest w delegacji. Rzuciła się w wir pracy. Pracuje w firmie reklamowej. Wróci za tydzień. Nie mam rodzeństwa.
-Dlaczego tata nie zabrał Cię do siebie na czas podróży mamy?
-Tata mieszka w innym mieście,a poza tym niezbyt się mną interesuje.
-To przykre. Musisz czuć się samotna.
Znowu nie miałam pojęcia czemu, ale łzy napłynęły mi do oczu. On objął mnie ramionami i tak już zostałam. Czułam się bezpieczna. O nic szczególnego mnie nie wypytywał. Tulił mnie mocno i nie dawał się ruszyć. Siedziałam mu już na kolanach. Głowę miałam opartą o jego ramię. Na swoim ramieniu czułam jego oddech. Mówiłam o tym jak jest mi źle. Nie mam tak naprawdę nikogo. Tata odezwie się raz w miesiącu. Mama ciągle w rozjazdach. Z Jasmine spotykam się rzadko. Miałam już dosyć tego wszystkiego.
-Będzie dobrze Rosalie. Musi. - Pocałował mnie w czoło.
-Przepraszam za ten występ, ale...
-Ci... Nic nie mów. - Przerwał mi.
Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Znowu zerknęłam na zegar. Niedługo wybije 19:00.
Jeszcze niedawno bałam się go, a teraz czułam, że go potrzebuje. To uczucie było we mnie cały czas, ale teraz wyraźnie się nasiliło. Jasmine była moją przyjaciółką, jednak nie mówiłam jej wszystkiego tak jak teraz mówiłam Charlesowi. Nie znałam nawet powodu. To się działo tak po prostu...
Byłam w jego ramionach. Milcząc. Było mi z tym dobrze.
-Nie musisz tu być. - Powiedziałam nagle. - Masz też swoje życie. Rodzice będą się martwić.
-Co Ty mówisz? Jest w pół do 20:00. - Zaśmiał się. - Szczerze? Wychowuje mnie ciocia. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym. - Tym razem ja go trzymałam w objęciach.
-Tak mi przykro. Tobie też musi być ciężko.
-Zginęli jak miałem cztery latka, więc niewiele pamiętam. Ciocia robi co może. I nie będzie się martwić, bo wróci pojutrze. Jest na zjeździe rodzinnym. Nie chciałem tak jechać, a ona to zrozumiała.
Po jakimś czasie, gdy się uspokoiłam, przeprosiłam go i powiedziałam, że muszę zadzwonić do mamy. Rozmawiałam z nią krótko. Powiedziałam, że mam dużo zadane. Usłyszałam na koniec nowinę : mama zostaje tam trzy dni dłużej. Negocjacje się przedłużyły.
-Dam sobie radę, mamo. Dobranoc. Miłych snów. - Rozłączyłam się.
Gdy się odwróciłam był naprzeciwko mnie, oddalony od mojej twarzy jakieś 2o cm. Bawił się moimi włosami. Opuszkiem palców wodził po moim ramieniu. Odgarnął z niego  moje włosy, a potem musnął je. Następnie zaczął całować moją szyję. Przysunął mnie do siebie. Zamknęłam oczy i moje wargi złączyły się z jego. Moje ręce obejmowały go. Podniosłam lekko jego T-shirt i wsunęłam rękę. Gładziłam jego skórę. Zmierzaliśmy w kierunku kanapy. Usiadłam i przyciągnęłam go do siebie. Całowałam jego szyję. Czułam jego szybki oddech. Wychwyciliśmy swoje spojrzenie. Objął moją twarz ręką, drugą dotykał mojej talii. Znowu bawił się moimi włosami.
-Uwielbiam Twoje włosy. Cała jesteś cudowna. Jak to robisz? - Czułam, że się rumienię.
-Ależ ja nic nie robię. - Wzruszyłam ramionami.
-Kłamiesz. W dodatku bezczelnie. - Zaśmialiśmy się obydwoje. - Oczy Ci się błyszczą.
-Nie kłamię. - Opuszkiem palców dotykałam jego policzków.
-I do tego próbujesz odwrócić moją uwagę. I idzie Ci to naprawdę bardzo dobrze.
-------------------------
Jeżeli chcecie przeczytać następny post, to chcę widzieć przynajmniej 6 komentarzy! :D Jeżeli nie to jest to dla mnie znak, że nie chcecie czytać. Także dawajcie znaków jak najwięcej! Pozytywnych lub negatywnych! :]

10 komentarzy:

  1. Dziewczyno nie urywaj w takich momentach!!! :)
    Bardzo fajne ale szybko ma się pojawić kolejna notka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra!!
    Czekam na następną notkę;))
    Kasia:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta cała fabuła dzieje się trochę za szybko... Ale ogólnie ekstra ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ashee... chcesz zarobić z glanca w twarz ? Przerwać w moim ulubionych momencie... Nie, tego Ci nie wybaczę !

    (Odp. na gg ;])

    OdpowiedzUsuń
  5. dobre ;D
    może i fabuła dzieje się niby szybko, ale chociaż akcja jest dynamiczna i nie jest nudno jak np: w moim opowiadaniu xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, ale nie wiem, czemu mojego poprzedniego komentarza nie opublikowało...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile my mamy czekać na kolejny part!?

    OdpowiedzUsuń
  8. Super , popieram wypowiedzi wczesniejsze troszke szybko z fabułą ale i tak niesamowicie..Czekam na nastepne !

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na kolejne <3 !

    OdpowiedzUsuń